Laibach

4.07.2009

KONCERT, KTÓREGO NIE BYŁO



STOP, nr 52, 27. grudzień 1984
NIE WYMAWIAJ NAZWY NIEOSTROŻNIE

W ostatnim tygodniu Radio Študent zaanonsowało koncert. Jego niezwykłość nie leży w, jak ktoś mógłby przypuszczać, fakcie, że niezwykłą muzykę można było usłyszeć podczas koncertu, lecz w tym, że mogła wystąpić grupa, której nazwa nie może być wymawiana publicznie. Więc słuchacze dowiedzieli się, że koncert mógłby wydarzyć się w pewnym miejscu w Lublanie, o dokładnym czasie występu, gdzie bilety są sprzedawane i ile kosztują. Słowem, wszystkie zwyczajowe informacje koncertowe, tylko, że nie było podanej nazwy występujących. Z powodu tego, że rockowe koncerty w Lublanie nie są zbyt częste, organizatorzy nie muszą przyciągać widowni poprzez wznoszenie aury tajemniczości, pominięcie nazwy nie było więc zmyślnym trikiem. Poza tym, słuchający mogli zgadnąć kim była grupa po dźwiękowym cytacie służącym jako tło reklamy. Całkiem zwyczajnie, jest niemożliwe by pomylić mroczne dźwięki LAIBACH z kimkolwiek innym. Zainteresowanie reklamą nie tkwi jednak najbardziej w jej grze na krawędzi dopuszczalności, lub konotacyjnemu bogactwu konspiracji, którą oferuje; ma to więcej wspólnego z paradoksem wcielonym w życie. Może być on odnaleziony w dokumentach Zgromadzenia Miasta Lublana, opublikowanym kilka miesięcy temu. Twierdzi się tam, że członkowie prawnej komisji ustanowili, że LAIBACH używa nazwy Lublany „w zniekształconym niemieckim tłumaczeniu, więc w tym przypadku, niezależnie od języka, w którym się ta nazwa pojawia, użycie jej jest zakwestionowane, przez sposób, którym zarządza Regulacja Używania Herbów, Flag i Nazwy Miasta Lublany”. Jak artykuł 7. tej regulacji informuje, nazwa Lublany może być użyta wyłącznie na podstawie specjalnego dekretu, a skoro, w przypadku LAIBACH, takiego dekretu nie było, popełniono obrazę i przez to „oznajmia się, iż grupa używa nazwy bezprawnie”. Nieprzyjemna sytuacja reprezentacji totalitaryzmu tworzona przez występy LAIBACH, była przez to rozwiązana w legalny, nominalny formularz: przez zakazanie nazwy problem został wyeliminowany.

Miejski Sekretariat Spraw Wewnętrznych, który w czerwcu tego roku odmówił udzielenia zgody na występ grupy, odwołał się do tego samego argumentu o nadużyciu „nazwy Lublany w zniekształconym, niemieckim tłumaczeniu bez stosownego pozwolenia”. Reklama koncertu sugeruje interesujące rozwinięcie „sprawy LAIBACH”. Jako, że grupa prawdopodobnie nie potrzebuje specjalnego pozwolenia żadnej nazwy, debata będzie musiała powrócić do źródła, do samego tematu, pokazując, że jest to możliwe by twierdzić, że temat bez nazwy istnieje i mógłby być traktowany w jakikolwiek sposób.

Ervin Hladnik-Milharčič



MLADINA, nr 5, 7. lutego 1985
LAIBACH W LUBLANIE

Podczas swego grudniowego pamiątkowego koncertu LAIBACH ponownie potwierdził, że pozostają najbardziej konstytutywnym elementem, synonimem i najistotniejszym symbolem alternatywnej sceny Lublany. Zakaz używania ich nazwy, wywołujący rozjemstwo „zaniepokojonej publiki” a wcielony w dekrecie MK SZDL i SMI, jest zwycięstwem narodowej fobii deformacji. Jako podległa partia w relacji do politycznej władzy wykonawczej, LAIBACH mógł uniknąć takiego dogmatu tylko poprzez występ bez nazwy. Monolityczna grupa, dla której „zręczne werbalne zwycięstwa” są ważniejsze niż „prawda” (jeśli zacytujemy pana Chrisa Bohna), tym samym udowadniając, że wykluczają jakąkolwiek ewolucję oryginalnej idei. Ich pole manewru wewnątrz kultury, sztuki, ideologii i świadomości pozwoliło im wypełnić audytorium bez używania oznaczenia – nazwy samej w sobie. Formalna prezentacja LAIBACH wciąż bazuje na użyciu propagandowych instrumentów. Z tymi instrumentami (filmy: Jeleń walczący, Pieśń wojenna, Rewolucja wciąż trwa; efekty świetlne skierowane prosto w oczy widowni) tworzą oni pozornie nowy obraz totalitaryzmu. Znak LAIBACH – czarny, asymetryczny krzyż – należy do ikonografii poroży i, stosownie, armia LAIBACH ubiera się w uniformy przypominające stroje łowieckie. W punkcie szczytowym spektaklu mówca (wokalista)/agitator rozsmarowuje miód na swojej twarzy i sypie na niego złoty proszek. Ten gest poszerza semantyczne powiązania koncertu jeszcze bardziej. Muzyczna-dźwiękowa konstrukcja prowokuje jeszcze większe wibracje przepony, paraliżuje ucho i dostojnie terroryzuje ducha. Retoryka poetyki LAIBACH bezpośrednio artykułuje język zjazdów (Co za bitwy! Wszystkie bitwy nieznane! A my chcielibyśmy być w naszej własnej! – „Pośród bitew”) lub dystansu w relacji między sztuką a ideologią (Ty, który rzucasz wyzwanie, przynajmniej nie skrywaj się: to nie jest pieśń wielkiej odwagi. Samotnie, odważnie wejdź do rozlewu krwi – i zgiń, jeśliś naprawdę bohaterem. – „Ty, który rzucasz wyzwanie”).

Gorazd Suhadolnik



KONCERT, KTÓREGO NIGDY NIE BYŁO

W niemal konspiracyjnej ciszy, członkowie alternatywnej sceny, punkowie, sympatycy i ludzie, którzy przyszli z czystej ciekawości stłumili się w miejskim kulturalnym centrum stworzonym aby oświecać masy. Niepewność, strach i anarchijne nieposłuszeństwo wypełniło powietrze tego, zwykle, dusznego i zimnego pomieszczenia. Wszyscy czekali niecierpliwie aby zobaczyć co się wydarzy. W grudniu 1984 roku, LAIBACH był przedmiotem tabu w Lublanie.
Jeśli pamiętam dobrze, wizyta grupy w Warszawie w okolicach tego samego czasu doprowadziła ówczesnego ambasadora Jugosławii w Polsce do ogłoszenia, że występ grupy był „całkowicie adekwatną prezentacją historii Jugosławii”. Najwyraźniej rozpoznał siebie w wizerunku, którym grupa zbombardowała widownię. Można by dziś powiedzieć, że skandale i kontrowersje, wszystkie niekończące się i wyjątkowo nudne polemiki przeciw nim były głównie wycelowane w obraz, a nie w dźwięk i muzyczne elementy ich koncertów.
Czy LAIBACH gra musique de posse, jest jedynie muzycznym dodatkiem, akompaniamentem, który intensyfikuje lub umniejsza z wizualizacji drgających obrazów partyzanckich druków i dokumentalnych materiałów ze starych agitujących kronik filmowych? Na nagraniach tych zakazanych koncertów czułe ucho wychwyci cichy warkot projektora podczas krótkich przerw. Jeśli celem muzycznego akompaniamentu w epoce niemych filmów było zagłuszenie hałasu projektora, jak często wierzono, wtedy wygląda na to, że nawet sam charakterystyczny dźwięk projektora dostarcza pozytywnej odpowiedzi na nasze pytanie.
Nawet jeśli zaakceptujemy tezę, że muzyka LAIBACH jest musique de posse, pytanie wciąż pozostanie: dlaczego, więc, działa to na tych utworach, pomimo bycia splątanym i, najwyraźniej, intuicyjnie skomponowanym i zagranym? Koncert LAIBACH w Malči Belič był jedną z ich najkrótszych, lecz najbardziej brutalnych i przygodowych muzycznych wycieczek. I ich najlepszą, w opinii autora, który ośmiela się zakładać, że może tak być, ponieważ, w tamtym czasie, grupa nie funkcjonowała jeszcze jako dobrze naoliwiona maszyna wspierana przez technologiczne osiągnięcia i techniki nagrywające, które charakteryzują ich późniejsze prace. To jest muzyka złożona z wielką intuicją, z naiwnym, nawet anarchicznym dojściem młodych entuzjastów, którzy łączą manipulacje fenomenalnych smyczków z muzyki Hermanna do Psychozy, żywej elektroniki, rockowej perkusji i – jedynie prawdziwie nieprzewidywalny element na żywo – wolnych improwizacji na klarnecie, którego przeszywający dźwięk i krótkie, kakofoniczne frazy dały brzmieniu LAIBACH potrzebną mu elastyczność w rujnowaniu/wzbogacaniu ich (międzynarodowej?) muzycznej niewzruszoności.
Paradoksem tego koncertu, który oficjalnie nigdy nie miał miejsca, jest to, że ukazał on słoweńskiej publice jeden z najlepszych improwizacyjnych pokazów kiedykolwiek wykonanych przez słoweńskich muzyków. Co więcej, zdarzyło się to poza uprzywilejowanym otoczeniem współczesnego jazzu i muzyki improwizowanej.

Ičo Vidmar



Powyższe informacje pochodzą z wydawnictwa "DVORANA M.B. 21.DECEMBER 1984", które jest zapisem koncertu oraz fragmentów dwóch innych współczesnych mu występów w Zagrzebiu i Berlinie. Tłumaczenie: Salto Morale.

HALA MALČI BELIČ – miejsce nazwane imieniem kobiecego historyka.
STOP – słoweński tygodnik poświęcony filmowi, muzyce i telewizji.
RADIO ŠTUDENT – słoweńska alternatywna stacja radiowa i pierwsze studenckie radio w Europie.
Ervin Hladnik-Milharčič – słoweński dziennikarz i publicysta.
MLADINA – kulturowy i polityczny tygodnik publikowany w Lublanie.
MK SZDL – akronim Miejskiej Rady Socjalistycznego Przymierza Ludzi Pracujacych, polityczna organizacja z komunistycznej ery Słowenii.
SML – akronim Rady Miasta Lublany.
Chris Bohn – brytyjski dziennikarz.
Gorazd Suhadolnik – słoweński dziennikarz i publicysta.
Ičo Vidmar – słoweński dziennikarz i publicysta.
Bernard Hermann – słynny kompozytor muzyki filmowej.
PSYCHOZA – legendarny dreszczowiec Alfreda Hitchcocka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LAIBACH on demand






View all Warsaw events at Eventful